Pyszne, chrupkie i obsypane dużą
ilością cukru pudru. Takie lubię najbardziej. O czym piszę? O
faworkach! Przyznam Wam, że moja pierwsza próba wykonania tego cuda
nie była udana. Przepis pochodził z książki, już nawet nie
pamiętam jakiej, ale faworki wyszły niezjadliwe. Od tamtego czasu
robię je tylko z przepisu mojej babci (wtedy nie miałam do niego
dostępu). Są naprawdę pyszne, zwłaszcza kiedy są takie jak
lubię, czyli obsypane dużą ilością cukru pudru. Dzisiaj, z racji
nadchodzącego Tłustego Czwartku, chciałam się z Wami podzielić
moim sprawdzonym przepisem. Znajdziecie go w dalszej części posta.
Składniki:
- 30 dkg mąki
- 5 żółtek
- 2-3 łyżki śmietany 18%
- szczypta soli
- kieliszek wódki/ czegoś procentowego :)
- 2-3 kostki smalcu do smażenia
- cukier puder do posypania
Wyrabiamy gładkie ciasto z mąki,
żółtek, śmietany, soli i wódki. Będzie ono trochę twarde, ale
nie należy się tym przejmować. Po dokładnym wyrobieniu dobrze
wybijamy je wałkiem (bijemy ciasto wałkiem) a później zostawiamy
pod przykryciem na ok. 30 minut. Ciasto możemy przykryć ściereczką
lub owinąć je folią spożywczą. Po tym czasie wałkujemy cienko
ciasto i wycinamy je na kształt faworków. Najlepiej nie brać
całego ciasta spod przykrycia, tylko robić to na raty. Smażymy na
dobrze rozgrzanym smalcu. Aby sprawdzić czy smalec jest w
odpowiedniej temperaturze należy wrzucić na próbę kawałek
ciasta. Smalec jest dobrze rozgrzany jeżeli ciasto szybko wypłynie
i zacznie się powoli rumienić. Po usmażeniu odkładamy faworki na
papier kuchenny tak aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu i posypujemy
je cukrem pudrem. Smacznego!
Zapraszam do polubienia mojego
Facebooka > KLIK <.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Masz pytania? Podobał Ci się post? Zostaw komentarz :)